Nieprzyjemna
jesienna plucha za oknem skłania nas do podróży
wspomnień do czasów letniego odpoczynku kiedy to słonko przyjemnie
przygrzewało, a naszym największym zmartwieniem było to jakiego drinka popijać
nad basenem. Jednak archeolodzy z Instytutu Historii Uniwersytetu Opolskiego
zanim udali się na wymarzone wycieczki w góry lub nad morze spędzili miesiące
lipiec/sierpień szukając grobu biskupa.
Ryczyn
to dawny gród, znajduje się na Dolnym Śląsku,
w pobliżu Oławy. W latach 30. XI wieku podczas reakcji pogańskiej
miejsce to miało stanowić schronienie dla
uchodzącego z Wrocławia biskupa. W 1390 r. książę Ludwik brzeski
zorganizował ekspedycję mającą na celu odnalezienie grobów legendarnych biskupów,
tym samym rozpoczynając pierwsze wykopaliska archeologiczne w Polsce.
Mimo,
iż nie udało nam się natknąć na ślady obecności osławionego biskupa możemy
poszczycić się innymi zacnymi znaleziskami świadczącymi o kulturze i obyczajach
średniowiecznych Ryczynian. Niewątpliwie
jednym z najciekawszych zabytków jest różdżka wykonana z alabastru odnaleziona
w wykopie 36 aka „Kamyl”, po za tym znaleźliśmy liczne noże, przęśliki,
kryształy górskie, czy przedmioty z żelaza. Niewiele trudności sprawiało
znalezienie fragmentów pięknej ceramiki, kości zwierzęcych, albo koprolitu (nie sprawdzać
organoleptycznie!).
Praca
bywała ciężka, jednak w cieniu ryczyńskich drzew łatwiej było przetrwać
sierpniowe upały. Zaprzyjaźniliśmy się również z leśną fauną, gdyż ryjówki
Gorlami, czy chrząszcze Stefany chętnie przyglądały się naszym zmaganiom (nad
bezpieczeństwem naszych nowych znajomych czuwał studencki leśny eko-patrol), wielką
sympatią cieszył się także napotkany wunsz rzeczny, niektórym z nas dane było
również dojrzeć stado jeleni. Na pewien czas zamieszkała z nami myszka o
dźwięcznym imieniu Pszemek. Jednak musieliśmy też toczyć codzienną walkę z
morderczymi muchami końskimi i jeszcze bardziej nieprzyjemnym towarzystwem
innych odrażających stworzeń.
W
tym czasie zapałaliśmy wszyscy miłością do cudownego kraju jakim jest Albania, odkryliśmy
tajemnicze właściwości musztardy (chodzą
słuchy, że była przysmakiem w Delfach), dowiedzieliśmy się kto jest
przeciwnikiem ogórków konserwowych, zafascynowaliśmy się światem legend arturiańskich, a także
poznawaliśmy tajniki Kung-fu. Niektórzy z nas postanowili obrać nową drogę
kariery i założyć zespół muzyczny, hity takie jak „Uruk-hai” czy „Pani doktor
mocno śpi” do dziś świecą na szczytach list przebojów. Niestety był to też czas
pełen smutku kiedy to nasz kolega Misiek postanowił nas opuścić, jednak pamięć
o nim pozostała z nami aż do czasu zakończenia wykopalisk, a ku jego czci
zapaliliśmy znicz na symbolicznym grobie.
Niewątpliwie
był to czas pełen wrażeń, razem przeżywaliśmy wesołe i smutne chwile, Połowa z nas nie poznała się i w połowie tak
dobrze jak by chciała, a mniej niż połowa chciałby znać się choć w połowie
dobrze tak jak na to zasługuje. Czas spędzony na Ryczynie stanowi dla nas
ciekawą lekcję, zarówno w kwestii badań archeologicznych jak i w sferze
zachowań międzyludzkich i z pewnością na długo pozostanie w naszej pamięci.
Opracowała: Aleksandra Mierzwiak, 11.11.2015 r.